Info

avatar Jestem Kuba i jeżdżę kiedy tylko mam czas. Mam przejechane 20673.11 kilometrów w tym 405.03 w terenie. .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kubacz93.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

100-200km

Dystans całkowity:4147.19 km (w terenie 64.00 km; 1.54%)
Czas w ruchu:197:46
Średnia prędkość:20.97 km/h
Maksymalna prędkość:76.40 km/h
Suma podjazdów:50939 m
Suma kalorii:10931 kcal
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:121.98 km i 5h 49m
Więcej statystyk
  • DST 102.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 23.01km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 1159m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pierwsza seta w tym roku

Sobota, 4 listopada 2017 · dodano: 04.11.2017 | Komentarze 0

trasa: Strzeszyn-Biecz-Święcany-Szerzyny-Joniny-Ryglice-Tuchów-Gromnik-Golanka-Rzepiennik Suchy- Jodłówka Tuchowska-Ołpiny-Święcany-Biecz-Korczyna-Libusza-dom

Wyjazd przed 10:00. Pierwszy podjazd to Kurpiel - na spokojnie. U samego szczytu zbieram Arka i lecimy na Szerzyny. Arek wyciąga przyzwoitego Vmaxa koło 85km/h. W Szerzynach skręcamy na prawo by podjechać pod przełęcz Gilową. Podjazd długi, ale południowy wiatr pomaga. Szczyt osiągam średnio zadowoleni, ponieważ oba napędy nie chodzą tak jak powinny. Na zjeździe robi się trochę chłodno zwłaszcza, że jest to strona północna. Mimo tego dzięki dobrej jakości asfaltowni dojeżdżamy  do Ryglic. Tam Arek robi pierwsze zakupy. Po przerwie ruszamy po hopach do Tuchowa. Na rynku w Tuchowie robimy sobie przerwę na posiłek. Ruszamy w sporym ruchu. W takim też docieramy do skrzyżowania z drogą w Gromniku na Biecz. Ten fragment trasy idzie zdecydowanie najgorzej. Mimo iż nachylenie nie jest duże przysparza nam wiele niedogodności(zresztą już po raz kolejny). Po dojechaniu do Suchego odbijamy w stronę Jodłówki Tuchowskiej jadąc wspaniałymi wąskimi dróżkami z równiutkim asfalcikiem. Po odbiciu w Jodłówce Tuchowskiej w stronę Ołpin znów zaczyna towarzyszyć nam mocny wiatr chociaż już nie tak upierdliwy jak wcześniej. W miejscowości Ołpiny robimy przerwę na ciepły posiłek jakim jest Hot Dog. Po zjedzeniu go siły nam wracają i w przyzwoitym tempie docieramy jadąc główną drogą oraz podjazdem pod Górę Kurpiel pod dom Arka. Tam się rozstajemy. Ja w celu dobicia do pierwszej w tym sezonie setki podjeżdżam pod Korczynę i zjeżdżam w stronę Wójtowej. Na dole odbijam w stronę Kościoła w Libuszy, a dalej udaję się do domu osiągając około 102 km(dodane kilometry  ze strawy oraz kilometry od Arka z licznika, ślad gps z aplikacji fit pokazał podobnie).
Ważne że  udało  się wygospodarować te 6 godzin  i dokonać tego mimo listopada.:))
 Podziękowania dla Arka za jazdę. Było elegancko,
Kategoria 100-200km, szosa, z kimś


  • DST 102.98km
  • Teren 3.60km
  • Czas 05:11
  • VAVG 19.87km/h
  • VMAX 64.77km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1140m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

wtorkowa seta

Wtorek, 6 września 2016 · dodano: 09.09.2016 | Komentarze 0

Planowaliśmy Kotowską no, ale właśnie..
mało czasu, bo Parker na następny dzień na długą wyprawę pieszą, więc obieramy krótszy wariant jakim staje się przełęcz Hałbowska oraz podjazd między Kotanią, a Desznicą. W pierwszą stronę z bocznym wiatrem w twarz ciągniemy w stronę Żmigrodu przez przełęcz Pagorzyńską. Jedzie się bardzo fajnie koło  35km/h na kole Parkera. Mały popas na Żmigrodzki rynku. Bez  większych  emocji docieramy do Kąt skąd zaczyna się podjazd. Już na samym początku Parker zaczyna odczuwać  bóle  można rzec "punktualne" głowy i mocno zwalniamy. Na samej przełęczy lekka mgła . Zjazd szybki tam pada Vmax. Później podjazd i fatalny zjazd do Desznicy w zimnie, lekkie zgubienie w Skalniku oraz głód w Bednarskim. Po przerwie w Lipinkach robimy zakupy dla Parkera na wyjazd.
Trasa: Strzeszyn-Libusza-Pagorzyna-Cieklin-Nowy Żmigród-Kąty-Krempna-Kotań-Desznica-Skalnik-Mrukowa-Cieklin-Lipinki-Libusza-dom


  • DST 124.31km
  • Teren 10.00km
  • Czas 07:47
  • VAVG 15.97km/h
  • VMAX 67.41km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 2406m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kralova Hola

Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 01.11.2016 | Komentarze 2

Marzenia  się spełniają
Już od dawna planowaliśmy z Arturem zdobycie Kralovej, ale ze względu na sporą odległość  nie śpieszyliśmy się z wyprawą. Już rok temu postanowiliśmy, że zdobędziemy górę i przy okazji zrobimy trochę kilometrów. Sakwy  zostały zakupione, rowery gotowe, bardzo mało czasu no i właśnie.... Potoczyło się całkiem inaczej niż zakładaliśmy. Jak się okazało na wyprawę mieliśmy tylko jeden dzień i przy rowerach jakie mamy byłoby niemożliwością objechanie dystansu w jeden dzień.  W przeddzień wyjazdu  zapadła decyzja o podratowaniu się autem. Dzięki  zakupionemu miesiąc wcześniej bagażnikowi rowerowemu stało się to dosyć łatwe.
Wstajemy chyba  po 4 ze względu na długie  gramolenie się wieczorem z rzeczami.   Na szczęście mamy już wszystko ogarnięte, więc po lekkim śniadaniu pakujemy się do auta i jedziemy. Podróż przebiega bardzo sprawnie i po kilkunastu minutach szukania parkingu i szybkim demontażu bagażnika ruszamy w trasę ze stacji paliw przed Popradem. Pogoda rewelacyjna.
Parker robi sporo zdjęć Tatrom.
Widok na tatry nr 1
Widok na tatry nr 2 bliżej


Po dosyć sprawnym przebiciu się przez Poprad zaczynamy pierwszy podjazd pod przełęcz przed Hranovnicą. Podjazd z lekkim nachyleniem wchodzi bardzo sprawnie. Druga strona zdecydowanie bardziej wymagająca sprawia sporo frajdy podczas zjazdu. Zaraz po nim zaczynamy się wspinać pod drugą - dużo bardziej wymagającą przełęcz tego dnia jaką jest Vernar.
http://www.altimetr.pl/przelecz-vernar.html
Warto zaznaczyć, że na altimetrze uwzględniony jest tylko najbardziej stromy fragment podjazdu nie uwzględniający odcinku od miejscowości Hranovnica aż do miejscowości Vernar, który także jest pod górę.

W zasadzie od miejscowości Hranovnica droga pnie się w górę zwiększając mocno  swoje nachylenie na ostatnich 5 kilometrach za miejscowością Vernar. Długi podjazd przejeżdżamy bez pośpiechu, spokojnie nigdzie się nie śpiesząc. Na zjeździe roboty drogowe uniemożliwiają nam rozpędzenie się do oczekiwanych prędkości. Po 2 kilometrach ostrego zjazdu czeka nas kolejny podjazd tym razem bardzo lekki pod przełęcz przed Telgartem. Z przełęczy ukazują się nam wspaniałe widoki na nasz cel. Podziwiając olbrzyma zjeżdżamy żwawo do centrum miejscowości po prawej stronie podziwiając wspaniały wiadukt kolejowy, który został wybudowany w 1931 roku. W miejscowości robimy małe zakupy i szybko się stamtąd zmywamy z racji poczucia braku bezpieczeństwa.Przed miejscowością Sumiac robimy przerwę posiłkową przed atakiem na górę. Przed wiaduktem nad drogą odbijamy w prawo i zaczynamy podjazd. Link do charakterystyki podjazdu:
http://www.altimetr.pl/podjazd-kralovahola.html
Od razu konkretne nachylenie ale bardzo przyjemne bo z kapitalnymi widokami na szczyt. W centrum miejscowości nachylenie maleje na moment by po skręcie ostro wzrosnąć. Kilometr asfaltowy mija bardzo szybko. Po zakręcie o 180 stopni asfalt przechodzi w szuter. Tempo spada do około 6-7km/h. Gorąc daje się we znaki. Jedziemy  w pełnym słońcu bez jakiegokolwiek cienia. Licznik wskazuje 39 stopni. Z upragnieniem przyjmujemy koniec szutru. W tym miejscu rozpoczyna się coś co kiedyś asfaltem było i tak jest to tysiąc razy lepsze niż nieubity szuter, gdzie nawet opony można powiedzieć by do jazdy w suchym terenie zaliczają uślizgi. Kilometry asfaltowe przemierzamy podziwiając wspaniałe widoki. Po blisko 2 godzinach podjeżdżania meldujemy się na szczycie. Temperatura spada do 23 stopni i wieje bardzo porywisty wiatr. Robimy masę fotek w każdej możliwej pozycji. Tatr niestety prawie w ogóle nie widać(za ciepło przy dużej wilgotności). Po kilkudziesięciu minutach ubrani zaczynamy zjeżdżać. Niestety w racji wielu dziur nie można poszaleć. Zjazd zajmuje nam około pół godziny. Po drodze spotykamy dwóch podjeżdżających bikerów. W Sumiacu uzupełnienie zapasów wody i ruszamy w stronę Popradu. Nad Tatrami przechodzą burze a nam jedzie się rewelacyjnie z wiatrem. Nie śpieszymy się. Przy krótkim podjeździe na przełęcz Vernarską bierze nas jakiś koleś na mtb. My od razu ruszamy za nim. Po chwili jednak staje, więc Parker ciągnie dalej mocno do góry ja lekko słabne. Widząc szczyt i ponownie zbliżającego się gościa wtaczam się na górę ostatkiem sił. Na zjazdach Parker czeka i jedziemy ostro bo koleś siedzi na kole. Po jakimś kilometrze zjazdu wyprzedza nas i zaczyna nadawać fajne tempo(widać, że miejscowy), które nie spada ani razu poniżej 30 na lekkich pagórkach. Na zjeździe w zależności od nachylenia 45-60 na ładnych paru kilometrach. Niestety ale opuszcza nas w Hranovnicy. Parker już ostrzył sobie zęby na pojedynek z nim a tu taka klapa. Podjeździk nazwany na altimetrze Hranovnica od  strony tejże miejscowości jest znaczenie trudniejszy  lecz co to jest nawet w porównaniu do Vernaru nie mówiąc o Kralovej. Od szczytu do miejsca parkingowego droga mija błyskawicznie i przed 19 meldujemy się przy Cytrynie. O 22 jesteśmy w domu.
Podsumowując Kralova to zdecydowanie najtrudniejszy podjazd, który miałem okazję zdobyć przede wszystkim ze względu na nawierzchnię. Podziwiam tym co robią to na cieniutkich szosowych oponkach. Mi najwięcej męk przysporzył upał sięgający blisko 40 stopni i całkowity brak cienia na odcinku szutrowym, gdzie opony były bliskie zakopaniu co w połączeniu z konkretnym nachyleniem potrafi zmęczyć.
Fotki:
Klimatyczny Poprad
Klimatyczny Poprad © Kubacz93
Kamieniołom na zjeździe
Kamieniołom na zjeździe © Kubacz93
Kralova widziana z Vernaru
Kralova widziana z Vernaru © Kubacz93
Piękny krajobraz w okolicy Telgartu
Piękny krajobraz w okolicy Telgartu © Kubacz93
Z tej perspektywny nie wydaje się być aż taka wielka
Z tej perspektywny nie wydaje się być aż taka wielka © Kubacz93
Słynny wiadukt z 1931 roku
Słynny wiadukt z 1931 roku © Kubacz93
Początek podjazdu
Początek podjazdu © Kubacz93
Bardzo ciężki szutrowy odcinek
Bardzo ciężki szutrowy odcinek © Kubacz93
Łatwiejsza część wspinaczki
Łatwiejsza część wspinaczki © Kubacz93
Coraz ciekawiej
Coraz ciekawiej © Kubacz93
Przymglone Tatry
Przymglone Tatry © Kubacz93
Ostatnie najbardziej dziurawe metry
Ostatnie najbardziej dziurawe metry © Kubacz93
Jakoś przetrwałem
Jakoś przetrwałem © Kubacz93
Mimo słabiej przejrzystości było cudownie
Mimo słabiej przejrzystości było cudownie © Kubacz93
I są zdobywcy
I są zdobywcy © Kubacz93
One more photo
One more photo © Kubacz93
Chłodne zjazdy z prawie 2000 m. n. p. m
Chłodne zjazdy z prawie 2000 m. n. p. m © Kubacz93
Pusto wszędzie
Pusto wszędzie © Kubacz93
Parker i stara chatka
Parker i stara chatka © Kubacz93
Zachmurzyło się ostro
Zachmurzyło się ostro © Kubacz93
Ptasiur poluje( chyba myszołów)
Ptasiur poluje( chyba myszołów) © Kubacz93
Początek podjeździku za Hranovnicą
Początek podjeździku za Hranovnicą © Kubacz93
Burza nad Tatrami lekko na nas oddziałuje
Burza nad Tatrami lekko na nas oddziałuje © Kubacz93
Ostatnie pareset metrów za Popradem w dobrym tempie
Ostatnie pareset metrów za Popradem w dobrym tempie © Kubacz93
Spektakl nad górami
Spektakl nad górami © Kubacz93


  • DST 137.74km
  • Czas 08:36
  • VAVG 16.02km/h
  • VMAX 62.34km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 2912m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tatry Słowackie/2

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 29.09.2016 | Komentarze 0

cała relacja tu: http://parker09.bikestats.pl/1487182,Tatrzanska-eskapada-II-Velickie-Popradzkie-Strbskie-Hrebeniok.html


  • DST 191.90km
  • Czas 09:43
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 73.82km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 2761m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tatry Słowackie/1

Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 09.09.2016 | Komentarze 0

cały opis trasy u parkera:
http://parker09.bikestats.pl/1487164,Tatrzanska-eskapada-1-Tatliakovo-Ziarska-Krywan.html
u mnie biednie z racji braku zdjęć i braku czasu
Kategoria 100-200km, mtb, we 3, z kimś


  • DST 101.40km
  • Teren 1.30km
  • Czas 04:57
  • VAVG 20.48km/h
  • VMAX 62.25km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 936m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

sobotnia seta

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 16.04.2016 | Komentarze 0

https://www.strava.com/routes/4530592
Większość z Robertem. Później dobiłem do stówy
Kategoria 100-200km, mtb, z kimś


  • DST 142.10km
  • Czas 07:30
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 60.32km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 2100m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Modynianka, Kawiory - najcięższe podjazdy Beskidu Niskiego

Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 2

Trasa:
https://www.strava.com/routes/4414581
Wyjazd zaplanowany niecały miesiąc wcześniej z racji tego iż Parker zjawił się w PL. Pogoda do ostatniego dnia trzymała w niepewności. Udał się dzień bez deszczu ale z mocnym i bardzo mocnym, nasilającym się z każdą godziną wiatrem halnym. Pobudka przed 7. U Parkera jestem parę minut po 8. Koło 8:30 wyjeżdżamy. Cel trasy dosyć jasny, czyli zaliczyć nowe podjazdy: Wierch Oderne od Uścia, Stawiszę od Hańczowej, Podchełmie  od  Grybowa, Modyniankę i Kawiory od Kąclowej.
Zwarty i gotowy do jazdy
Zwarty i gotowy do jazdy
Ja trochę mniej
Ja trochę mniej
Odcinek do Kobylanki leci szybko. Później zaliczam glebę(urok dziury między drogą a poboczem i bycia niezdarą). Od Sękowej aż do samego początku podjazdu  pod przełęcz małastowską towarzyszy nam koszmarny boczny i czołowy wiatr, który o mało tuż przed 2 mostem w Sękowej nas nie wywraca. Po wjechaniu w "małastowski" las jedzie się już dużo lepiej.
Na zakrętasie
Na zakrętasie
Zakręt numer 2
Zakręt numer 2
Resztki śniegu na poboczach
Resztki śniegu na poboczach
Spokojnym tempem dojeżdżamy na szczyt. Tam jak zwykle popełniemy błąd, gdyż robimy dłuższy postój w chłodzie przez co na zjeździe nie jest komfortowo.
Przerwa na jedzonko

W Gładyszowie po zmianie kierunku jazdy jedzie się znacznie lepiej. Wiatr nie przeszkadza a nawet pomaga i tak dolatujemy do Uścia.
Sezon narciarski w Smerekowcu już się skończył
Sezon narciarski w Smerekowcu już się skończył
My w prawo
My w prawo
Po małym zagubieniu  odnajdujemy podjazd na Wierch Oderne. Tu parametry podjazdu.
http://www.altimetr.pl/podjazd-wierchoderne.html
Podjazd wchodzi bardzo dobrze. Widoki ze szczytu całkiem przyjemne ale wiadomo mogły by być dużo lepsze(zachmurzenie pełne ale na szczęście nie padało).
Najtrudniejsza część podjazdu już za nami
Najtrudniejsza część podjazdu już za nami
Ten podjazd też dosyć ostry

Przełęcz

Okazja by pokazać swoje zadowolenie

Zjazd z bardzo słabą nawierzchnią nie przysparza nam problemów. Po zjeździe czeka na nas kolejny podjazd tym razem w stronę Bielanki. Już na początku kolejny nerwowy incydent związany z 5 psami, które nie wyglądały za przyjaźnie. Na szczęście obyło się bez podgryzień. Największy z psów poleciał za nami. Najprawdopodobniej był tyle co wypuszczony z domu i przyzwyczajony do spacero-biegów. Po ładnych paru kilometrach zawrócił. Oto jego zdjęcia:
Pieseł
Pies z różnobarwnością tęczówki
Pies z różnobarwnością tęczówki

Po minięciu nawierzchni kamienistej szybko znaleźliśmy się na zjeździe z Kunkowej.

Kunkowa downhill
Kunkowa downhill
Drzewo przeznaczone na papier
Drzewo przeznaczone na papier
Po nim klasycznie już drogą dobrze znaną pojechaliśmy do Uścia. Na zjeździe z Kamiennego Horbka towarzyszył nam boczny wiatr uniemożliwiający ustanowienie jakiegoś dobrego Vmaxa. W Uściu zrobiliśmy przerwę na mały popas i ruszyliśmy pod wiatr do Hańczowej. Pogoda była cały czas taka sama, czyli  przeciętna. Już w Sękowej odpuściliśmy możliwość udania się do Blechnarki. I to była bardzo dobra decyzja, gdyż ten kawałek z tak niekorzystnym wiatrem zająłby nam pewnie ze 2 godziny. Poza tym z Hańczowej było widać stacjonarną mgłę utrzymującą się nad tamtym terenem.  Przy kościele w Hańczowej skręciliśmy w prawo w kierunku miejscowości Stawisza. Odcinek ten był jednym z najlepszych pod względem widoków na całej trasie. Zero domów i bardzo sympatyczna nowo wyłożona w lesie nawierzchnia sprawiły że po prostu płynęliśmy po szosie zarówno pod jak i z góry.Tego pojazdu nie ma na Altimetrze ale zostanie dodany.
Lekki początek podjazdu
Lekki początek podjazdu
Cudowna droga między Hańczową a Stawiszą

Kilkanaście ładnych kilometrów od przełęczy pomiędzy Stawiszą, a Hańczową minęło błyskawicznie(jechaliśmy z bardzo mocnym wiatrem w plecy). Płynęliśmy po asfalcie wsłuchując się w szum gum. I w takiej sielance dojechaliśmy do miejscowości Kąclowa, w której czekały na nas dwa główne tego dnia podjazdy: Modynianka i Kawiory. Po posileniu się zaatakowaliśmy Modyniankę. Tu  parametry:
http://www.altimetr.pl/podjazd-podmodynianke.html
Początek podjazdu jeśli chodzi o Altimetra jest mało istotny, prawdziwy pojazd zaczyna się po skręcie w boczną uliczkę. Łatwo tam trafić ze względu na dobre oznakowanie. Podjazd porządnie nas wymęczył. Nie bez przyczyny podjazd ten zajmuje pierwsze miejsce w Beskidzie Niskim jeżeli chodzi o nachylenie na 1 kilometrze. Na szosie podejrzewam że większość miała by wielkie problemy by wyjechać bez zatrzymania, ale pewno się da. Podjazd kończy się powyżej domu. Dalej jest już droga gruntowa, w którą nie wjeżdżaliśmy. Ze szczytu rozpościerają się piękne widoki. My tych widoków nie mieliśmy jakichś specjalnych z racji bardzo przeciętnej pogody ale też źle nie było. Najgorszy był wiatr.
Modynianka- szczyt
Modynianka- szczyt
Po uważnym zjeździe i odcinku płaskim czekał na nas kolejny podjazd zajmujący 4 miejsce ogółem w skali trudności w Beskidzie Niskim - Kawiory, czyli jedno miejsce wyżej niż Modynianka. Tu jego parametry:
http://www.altimetr.pl/podjazd-kawiory.html
Podjazd ten ma bardzo wymagającą pierwszą część podjazdu . Po przejechaniu tego odcinka staje się już bardzo prosty i według mnie jest troszeczkę łatwiejszy niż Modynianka.  Po przejechaniu pierwszego- najtrdniejszego odcinka zaliczam kolejny upadek spowodowany tylko i wyłącznie z mojej winy. Udaje mi się na szczęście podnieść, ale tracę ochotę do jazdy. Bardzo powoli docieramy na szczyt. tam robimy parę fotek i zjeżdżamy do Grybowa, z którego to czeka nas ostatni tego dnia podjazd.
W tej okolicy znajduje się duża ilość dobrej jakości dróg betonowych
W tej okolicy znajduje się duża ilość dobrej jakości dróg betonowych
Na dużym zoomie
Na dużym zoomie
Zjeżdżając z Kawiorów
Zjeżdżając z Kawiorów
Sprawnie znajdujemy ulicę Zdrojową i rozpoczynamy podjazd pod górę Chełm. Tu parametry podjazdu:
http://www.altimetr.pl/podjazd-podgorechelm.html
Podjazd nie jest jakoś wybitnie trudny, ale głód i potężny wiatr odciskają swoje piętno. Po posileniu się w połowie podjazdu ruszamy dalej bez jakiejś specjalnej motywacji. Nie spodziewamy się, że droga w zasadzie po płaskim terenie będzie istną katorgą. Około kilometrowy, całkowicie  otwarty odcinek  drogi staje się koszmarem z powodu bocznego wiatru. Miota nami jak szatan spychając do rowu. Jakoś udaje się ten jakże paskudny fragment trasy przetrwać.
Kilometr katorgi
Kilometr katorgi
Nie podjeżdżamy do lasu tylko od razu zaczynamy zjazd, który okazuje się być bardzo klimatyczny. Szybko docieramy na Ropską skąd zjeżdżamy do Ropy. Na dole zachęceni małym ruchem, dobrym wiatrem oraz mając świadomość braku czasu podążamy 28 aż do samego domu. W domach jesteśmy tuż po 17, a do Martyny jedziemy autem na pyszną pizze. Droga rowerami po takim wymęczeniu zajęła by nam mnóstwo czasu, którego nie mieliśmy.
To tyle.


  • DST 170.17km
  • Czas 08:32
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 60.19km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 2487m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdy w Beskidzie Niskim

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 28.01.2016 | Komentarze 0

uff sporo już pozapominałem
Start w pochmurnej pogodzie o dosyć późnej porze czyli 10:30. Obieramy kierunek na przełęcz magurską. Tempo jak zwykle na początku bardzo wolne. Na przełęczy posilamy się i mimo iż nie pada przywdziewamy kurtki deszczowe i to jak się okazało była bardzo dobra decyzja, gdyż na dole zaczęło lać. Na szczęście szybko przestało. Drogę do Regietowa  trochę męczymy z mocnym czołowym wiatrem. Koło stadniny koni odbijamy w prawo i już z wiatrem podążamy w stronę drugiego tego dnia podjazdu czyli Kiczorkę. Tam znowu deszcz bawi się z nami puszczając się na parę sekund i tak 2 lub 3 razy. Podjazd "wchodzi" bardzo sprawnie. Wyjeżdżamy w Hańczowej, gdzie rowerem byłem po raz pierwszy :). Później mokry zjazd prawie do Uścia. Odbijamy w lewo pod Czarną. Robi się ciepło. W drodze do Banicy znowu łapie nas deszcz (na szczęście krótki). W Banicy znowu ściągamy kurtki. Bardzo ostry podjazd za kościołem o dziwo wchodzi dobrze. Niestety po wjechaniu na szczyt łapie nas ulewa. Zasuwam ile fabryka dała pod górę w celu znalezienia jakiegoś dobrego drzewa a tu fuks, bo trafiamy na zabudowany przystanek. Przeczekujemy ulewę, suszymy się i po ustąpieniu opadów ruszamy dalej. Podjazd pod górę Piorun tylko w pierwszej części trzyma. Później z delikatnym nachyleniem ukazują się widoki. Jadąc grzbietem górskim docieramy do Mochnaczki. Ze względu na dobrą pogodę zaliczamy również Jakubik. Zjazd mocno zaskakuje swoją technicznością. Zjeżdżamy powoli. Pod sklepem "Hitpol" w Krynicy robimy popas. Posileni ruszamy dalej w stronę przełęczy Huta. Ten odcinek idzie sprawnie. Pogoda stale się poprawia. Na przełęczy robimy parę ładnych zdjęć. Z przełęczy ruszamy w kierunku najtrudniejszego tego dnia podjazdu jakim była Popradowa Wyżna. Podjazd 1 kategorii na Altimetrze. Kilometry głównie zjazdowe prowadzące do podjazdu biegły bardzo szybko. Dzięki pomocy miłego pana dotarliśmy w miarę bez błądzenia do początku. Tuż przed samym podjazdem mały Pit stop. Podjazd co najbardziej cieszy  udaje się wjechać na raz. Niestety widoków już nie podziwiamy ze względu na późną porę. W drodze do Kotowa robi się już całkowicie ciemno. Tuż przed podjazdem robimy przerwę na jedzenie. To dodaje nam mocy. Energicznie pokonujemy przełęcz. Na zjazdach możemy wykorzystać nasze oświetlenie w pełni dzięki czemu bardzo szybko docieramy do drogi głównej wiodącej w kierunku Grybowa. Na stacji paliw robimy postój na ciepłego hot-doga. Posileni pokonujemy pozostałą część trasy w ciemnościach przez Brunary, Bielankę i Gorlice.  Zdarzenia na Taniej Górze i na zjeździe do Gorlic opisał Parker.
foteczki:
Początek pierwszego podjazdu

Zakrętas magurski

Niskie chmury

Panele fotowoltaiczne

Chmury nad krowami

Jesienne widoki Beskidu Niskiego


Podjazd Kiczorka


Przepakowanie w Banicy


Klimatycznie nad Banicą


Po ulewie bez piorunów


Piorun!!


Przerwa pod sklepem


Przełęcz Huta zawsze spoko


Musi się podobać


Słońce wyszło :)


Początek Popradówki


Spokojna widownia


Ciągniemy po wspaniałym asfalcie


Udało się na raz


Widoki poniżej szczytu już marne


Procentowy zakrętas




  • DST 104.15km
  • Teren 0.60km
  • Czas 04:33
  • VAVG 22.89km/h
  • VMAX 62.99km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 1072m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

nocny zachwyt

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 15.09.2015 | Komentarze 0

Wstałem jak zwykle późno. To spowodowało że na rower wsiadłem po 14. Obrałem ponowie kierunek jazdy na Gorlice przez Klęczany i Zagórznay koło dworku. Następnie powtórka z wczoraj koło gorzelni  na Sokół. Koło szpitala w Gorlicach skręcam w lewo i jadę przez osiedle. Tam spotykam mnóstwo bikerów. Trochę męczę pod Wapienne z wiatrem w twarz. Za to prosta w Lipinkach to średnia koło 45km/h więc było spoko. W Lipinkach odbijam na Pagorzynę. Kolejny podjazd również jakoś ciężko. Nie ma świeżości. W lesie dalej bardzo sucho. W Wójtowej odkrywam nową drogę  w kierunku Korczyny. Podjazd fajny z malowniczymi widokami nie jest zbytnio ciężki z pomagającym wiatrem. Z Korczyny zjeżdżam do Biecza, a następnie do domu. Tam biorę sprzęt i udaje się w nocną wyprawę. Tym razem obrany kierunek  to Szerzyny przez Libuszę koło kościoła i Korczynę. Zjazd z Kurpiela w pełnych ciemnościach nie dociskając przyniósł niezbyt imponującego Vmaxa ale latarka spisuje się rewelacyjnie. Bez większych przygód docieram do MArtyny. U niej siedzę z godzinę i wracam do domu Przez Binarową bawiąc się sprzętem. Pomaga w tym zerowy ruch. Więcej pieszych niż aut a to cieszy.

Pełno bikerów

Gdzieś w Pagorzynie


Wójtowa w dole

Już nocą

Kategoria 100-200km, mtb, sam


  • DST 105.48km
  • Czas 04:57
  • VAVG 21.31km/h
  • VMAX 60.19km/h
  • Temperatura 43.7°C
  • Podjazdy 1023m
  • Sprzęt kellys viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

dobry początek września

Wtorek, 1 września 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 2

Miałem wyjechać o 6 no ale tylko na chęci się skończyło.
Wyjechałem za to tuż po 10 gdy temperatura w cieniu wskazywała równiutkie 30 stopni. Obrałem trasę na południe przez Korczynę, Wójtową, Pagorzynę, Dzielec aż do Cieklina. Tam odbiłem przy sklepie w lewo pod górę. Po wjechaniu na wzniesienie czekało na mnie 2 kilometry męczarni w bardzo mocnym wietrze, który do tej chwili był mocny i oczywiście wiał w twarz. Na skrzyżowaniu skręcam w prawu i do Rozdziela towarzyszy mi również mocny wiatr w twarz, który jednak  już nie był aż tak uciążliwy. W Rozdzielu odbijam na Wapienne. Dopiero w Sękowej wiatr się odwraca i faktycznie pod górkę rower jedzie sam 30km/h. Dla porównania na zjazdach W Męcinie Małej przy około 8% spadku terenu podczas podmuchu wiatru prędkość spadła z 40 do 10 km/h. Pędząc przez Kobylankę nieco zmieniam wcześniej założoną trasą i jadę przez Gorlice, Klęczany. Będąc już blisko domu otrzymuję smsa że paczka już dotarła do paczkomatu w Gorlicach ale widząc temperaturę, która wynosiła 45 stopni dojeżdżam do domu. O 18 ruszyłem już w dużo mniejszym wietrze do Gorlic Przez Rozbój. Tam odbieram paczkę i wracam przez Sokół, gdzie na zjeździe jakiś cwaniak oczywiście wymusza pierwszeństwo i jeszcze się cieszy. Trasa od Dominikowic przez Kryg, Lipinki aż do Grudnej lecą bardzo szybko dzięki korzystnemu wiatrowi. Przed Bieczem włączam oświetlenie i spokojnie dojeżdżam do domu.
Mimo takiego gorąca wypiłem jedynie niecałe 2 litry chociaż niekiedy na takim samym dystansie zdarzyło się nawet ponad 2 razy tyle.

Nowy asfalcik między Korczyną a Wójtową prezentuje się wspaniale
Nowy asfalcik między Korczyną a Wójtową prezentuje się wspaniale © Kubacz93

Końcówka podjazdu pod przełęcz Pagorzyńską
Końcówka podjazdu pod przełęcz Pagorzyńską © Kubacz93

Widoki znad Cieklina
Widoki znad Cieklina © Kubacz93

Bardzo ładny


Widoki na miejscowości koło Gorlic

Kategoria 100-200km, mtb, sam